


Castleview
MIASTECZKO CASTLEVIEW

Tłumaczenie:Jacek Manicki
Wydanie oryginalne:1990
Wydanie polskie:1997
Wydawnictwo:MAG
Ilość stron:318
Niewiele jest książek, które w sposób zgrabny łaczyły by wątki horroru, baśni i odrobiny fantazji. Mieszanie ze sobą tych gatunków wymaga pewnej wprawy i doświadczenia, których Gene Wolfe'owi odmówić nie można. Autor para się głównie literaturą fantasy i Sci-Fi, toteż „Miasteczko Castleview” jest pewnego rodzaju eksperymentem literackim w jego dorobku.
Niepodważalnie dobry styl Wolfe'a sprawia, że od pierwszych stron książka pochłania nas bez reszty. Sprawna narracja i nietuzinkowa historia są dodatkowym atutem tej niesamowitej opowieści. Autor bardzo precyzyjnie buduje napięcie tworząc mroczny, wręcz mistyczny klimat. Umiejscowienie akcji w burzliwą noc, mimo iż banalne okazało się świetnym posunięciem. Wolfe praktycznie od razu rzuca nas na gęboką wodę, oszczędzając czytelnikowi nużących wstępów, opisów i innych zabiegów zabijających jakże potrzebne w literaturze grozy napięcie.
„Miasteczko Castleview” zaskakuje mnogością niesamowitych zdarzeń i postaci, momentami wręcz przypomina zakręcone filmy Lyncha. Bohaterowie znajdują się w różnych dziwnych miejscach nie wiedząc jak tam trafili, niektórzy pojawiają się na chwilę, by zaraz potem zniknąć, a część trafia do widmowego zamku by poznać zaskakującą prawdę. Bardzo fajnie zostały wplecione tu wątki z legend Arturiańskich., rzucając nam nowe światło na mity o Królu Arturze i zamku Camelot.
Praktycznie do samego końca książka trzyma klimat i naprawdę potrafi wystraszyć. Niestety finał jest utrzymany w typowo fantastycznym tonie, co psuje całe wrażenie. Zresztą odczuć można, że autor pod koniec sam zaczął się gubić w tym co stworzył, efektem czego jest naprawdę rozczarowujące zakończenie, które działa na czytelnika jak lodowaty prysznic. Odnosi się wręcz wrażenie, że końcówka została wzięta z całkiem innej opowieści, przez co nie psauje do reszty utworu.
Mimo tego, zdecydowanie jest to kawał dobrej książki, uniwersalnie łączącej fantasy z horrorem. Po wszystkich Koonzach i Mastertonach jest to duży powiew świeżości , niby każdy z nich nieraz ocierał się o fantasy, jednak żdnemu nie udało się zrobić tego tak dobrze jak Wolfe'owi. Ukazał nam znane od lat postacie, takie jak Biała Dama czy Widmowy Autostopowicz w zupełnie nowym świetle. Odświeżył mity Arturiańskie nadając im mroczny, niesamowity charakter. Udowodnił, że znane wszystkim legendy mogą zaskoczyć, czy nawet przerazić.
„Misteczko Castleview” to idealna lektura na ponury deszczowy dzień, myślę że każdy miłośnik nietypowej literatury znajdzie tu coś fajnego, co go zaskoczy, wystraszy lub rozbawi.
+ styl autora
+ pomysły
+ nastrój towarzyszący nam przez większość książki
+ aura niesamowitośći wokół bohaterów
+dobrze się czyta
- niektórym może się wydać mało straszna
- słaba końcówka
- epilog
Podyskutuj o książce tutaj: Forum HO
Horror Online 2003-2015 wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie fragmentów lub całości opracowań, wykorzystywanie ich w publikacjach bez zgody
twórców strony ZABRONIONE!!!