


RED VICTORIA
Red Victoria

Rok prod.:2008
Reżyser:Tony Brownrigg
Kraj prod.:USA
Obsada:Tony Brownrigg, Edward Anders, Arianne Martin,
Reżyser:Tony Brownrigg
Kraj prod.:USA
Obsada:Tony Brownrigg, Edward Anders, Arianne Martin,
“You see, Jim, writing about horror is partly about finding it in yourself. I’m here to teach you. Even things that you may not know you wanna learn.”
cytat z filmu
„Red Victoria” to niskobudżetowy (5000 dolarów!), niezależny film, stworzony w zasadzie przed jedną osobę. Grający postać Jima Tony Brownrigg to równocześnie scenarzysta, reżyser, kamerzysta i autor efektów specjalnych. Można by rzec, że Brownrigg zamiłowanie do horroru ma we krwi – jest synem S. F. Brownrigga, reżysera niskobudżetowych horrorów, między innymi „Don’t Look in the Basement”. Przy czym należy zauważyć, że „Red Victoria” nie jest standardowym horrorem, a miszmaszem horroru i komedii.
Największym plusem filmu jest przedstawiona historia, a konkretnie oryginalne relacje człowieka z zombie. Oryginalne, gdyż nie opierają się one jedynie na – typowej dla filmów o żywych trupach – chęci wyeliminowania zombie. W relacjach tych nie brakuje różnorodnych niespodzianek. Bo czy taki związek może być przewidywalny? Zwłaszcza jeśli człowiek jest pisarzem pracującym nad horrorem, a zombie inteligentną, przebiegłą i atrakcyjną kobietą – mniej więcej w połowie filmu Victoria przybiera „żywą” ludzką postać. Nietypowa muza inspiruje Jima różnorakimi metodami i wzbudza w nim cały wachlarz odmiennych emocji i uczuć, od przerażenia i niedowierzania, poprzez seksualne podniecenie, do odrazy i pogardy; wzbudza i instynkty mordercze i skłonności – zgodnie z odczuciami samego bohatera – nekrofilskie.
Jednakże, film Brownrigga – reklamowany przez twórców jako „a comedy of horrific proportions” – zdaje się wpadać w pułapkę, czyhającą na produkcje tego typu, czyli na mieszanki komedii i horroru: nie ma tu ani za dużo horroru ani powalającego dowcipu. Krwawe sceny są nieliczne i mało wyszukane, choć dość dobrze zrealizowane; scena z tak zwanym klimatem jest może jedna; elementy humorystyczne jakoś średnio śmieszą. Całość wydaje się zbyt letnia, bez polotu. Mniej więcej w połowie, film zaczyna nużyć. Na szczęście, końcówka wyraźnie różni się od reszty obrazu, są w niej emocje, dramatyzm i intensywność.
Mimo wspomnianych powyżej wad, Brownriggowi należy się uznanie za stworzenie za znikomy budżet i właściwie samodzielnie obrazu, który niejednego widza usatysfakcjonuje. A świadczą o tym nagrody przyznane filmowi na World Horror Convention (najlepszy film pełnometrażowy) i Texas Frightmare Weekend (nagroda publiczności).
Screeny
Zaloguj się aby móc oddać swój głos na film.
Plusy:+ nietypowe relacje człowieka z zombie, które nie opierają się jedynie na – typowej dla filmów o żywych trupach – chęci wyeliminowania zombie
+ dramatyczna, intensywna końcówka
- wpada w pułapkę czyhającą na produkcje typu horror-komedia – ani nie straszy ani za bardzo nie śmieszy
- momentami nuży
Podyskutuj o filmie tutaj: Forum HO
Horror Online 2003-2015 wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie fragmentów lub całości opracowań, wykorzystywanie ich w publikacjach bez zgody
twórców strony ZABRONIONE!!!