


TORMENTED a.k.a. Rabitto horâ 3D
Koszmary

Rok prod.:2011
Reżyser:Takashi Shimizu
Kraj prod.:Japonia
Obsada:Hikari Mitsushima, Teruyuki Kagawa, Takeru Shibuya, Tamaki Ogawa, Nao Omori
Reżyser:Takashi Shimizu
Kraj prod.:Japonia
Obsada:Hikari Mitsushima, Teruyuki Kagawa, Takeru Shibuya, Tamaki Ogawa, Nao Omori
Autor recenzji:Krzysztof Gonerski
Ocena autora:4
Ocena użytkowników:--
Głosów:0
Inne oceny redakcji:
Ocena autora:4
Ocena użytkowników:--
Głosów:0
Inne oceny redakcji:
Podążaj za białym królikiem.
/Alicja w Krainie Czarów, Lewis Carroll)
„Koszmary” to najnowszy film Takashiego Shimizu, twórcy klasycznej już, “Klątwy Ju-on”. Po raz drugi, po „Labiryncie strachu”, japoński twórca sięga po technikę stereoskopową. Po raz drugi również akcja w większości rozgrywa się w parku rozrywki Fuji-Q Highland, który stanowił scenerię wspomnianego wcześniej filmu. Właściwie „Koszmary” to taki specyficzny reboot „Labiryntu strachu”, opowiadający bardzo podobną historię, która pod pozorami horroru o duchach, jest opowieścią o koszmarach dzieciństwa wywołanych traumą. Co więcej o fabule omawianego tutaj obrazu mógłbym napisać niemal to samo. Że historyjka, przy której ponownie maczał palce Daisuke Hosaka, jest w gruncie rzeczy banalna i wtórna, tylko dla pozorów głębi podlana gęstym (jeszcze gęstszym niż w „Labirynie strachu”) psychoanalitycznym sosem, przyrządzonym z freudowskiej symboliki (postać matki, dziecka, dzieciństwo, zwierzę, narodziny, płód, kręte schody, biel itp.). A także, że mimo całego fabularnego bełkotu i intelektualnej miałkości, sceny grozy – choć czystej grozy w nich niewiele – przykuwają uwagę swoją niepokojącą surrealistyczną urodą. Uczciwie trzeba przyznać, że o ile z filmu na filmu Shimizu kręci coraz bardziej kuriozalne fabuły, to jako reżyser surrealistyczno-groteskowych scen wciąż pozostaje w doskonałej formie. Aczkolwiek kilka pomysłów, jak choćby zatrzymujące się w powietrzu krople deszczu czy też dryfujący w przestrzeni pluszowy królik, nie jest już pierwszej świeżości, bo zostały wykorzystane w „Labiryncie strachu”. Novum w „Koszmarach” jest wątek autotematyczny reprezentowany przez aż nazbyt oczywiste nawiązania do poprzedniego obrazu reżysera. Tylko dlaczego ów wątek ma taki epigoński charakter? Wypadałoby wspomnieć również o aluzjach do słynnej powieści Lewisa Carrolla, ale nie ma specjalnie o czym. Biały królik, lustro, tajemniczy surrealistyczny świat jako metafora podświadomości to wszystko co ma do zaoferowania Shimizu w swojej wersji „adaptacji” słynnej powieści.
A na koniec na jeszcze jeden aspekt „Koszmarów” chciałbym zwrócić uwagę. Ku przestrodze. Spójrzmy bowiem oto na współpracowników Shimizu, których zaprosił do realizacji swego filmu. Jednym z producentów został Satoru Ogura, współtwórca okrytej złą sławą, legendarnej serii „Królik doświadczalny”; za kamerą stanął zatem Christopher Doyle, stały współpracownik Wong Kar-waia i jeden z najwybitniejszych autorów zdjęć w kinie azjatyckim; muzykę skomponował Kenji Kawai, twórca soundtrack`ów do „The Ring-Krąg”, „Ducha w pancerzu” i wielu innych; przed kamerą zaś możemy oglądać Teruyukiego Kagawę, jednego z najpopularniejszych japońskich aktorów, ulubieńca Kiyoshiego Kurosawy a także śliczną i utalentowaną Hikari Mitsushime, gwiazdę arcydzieła Siona Sono, „Love Exposure”. Słowem Shimuz zgromadził prawdziwy dream team! A jaki rezultat? Tylko ze względu na niesamowite eksperymenty wizualne Doyle`a oraz surrealistyczny powab niektórych scen „Koszmary” nie stają się koszmarami dla widza (choć blisko jest). Gdzie jednak obiecana przestroga? A no tutaj – scenariuszu! Nawet drużyna X-menów niewiele zdziała, jeśli scenariusz nadaje się tylko do kosza.
Mimo mojego mało entuzjastycznego podejścia, obraz Shimzu spotkał się z przychylnym przyjęciem na Zachodzie. Być może dlatego, że film Japończyka jest całkowicie wyalienowany z japońskiej kultury, która a priori jest dla zachodniej publiczności tak obca jak fizyka kwantowa dla szarego zjadacza chleba. I to nic, że naładowany freudyzmem dla ubogich i autotematyzmem dla niewiele bogatszych obraz Shinizu, jest rozpaczliwym bełkotem artysty, przeżywającym twórczy kryzys, skoro pojawia się coś znajomego. Na festiwalu filmowym w Brukseli „Koszmary” nagrodzone zostały Srebrnym Krukiem z uzasadnieniem: „za oryginalność i unikalny obraz dzieciństwa widzianego oczami dziećmi”. Bla, bla, bla….
Screeny
Zaloguj się aby móc oddać swój głos na film.
Plusy:+ wizualne eksperymenty Chritophera Doyle`a
+ surrealistyczna uroda niektórych scen
+ pozory głębi, gdy nie ma nic innego, to chociaż je trzeba wymienić
- horror, który jest tylko dziwny, jest jak horror z jednym „r”
- fabularny bełkot
- pozory głębi to jednak nie głębia
- emocje jak przy oglądaniu obrad sejmu
- nuda – jedyny koszmar, który ten film wzbudza
Horror Online 2003-2015 wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie fragmentów lub całości opracowań, wykorzystywanie ich w publikacjach bez zgody
twórców strony ZABRONIONE!!!