


RITUAL SUICIDE a.k.a. JOGAKUSEI HARAKIRI
Ritual Suicide

Reżyser:Yuuri Sunohara
Kraj prod.:Japonia
Obsada:Hiromi Saotome
Oglądam filmy japońskie (i ogólnie azjatyckie) i
wciąż nie mogę się nadziwić jak bardzo kultura europejska różni się od dalekowschodniej.
Odmienności są tak wielkie, że często, oglądając kolejną ekstremalną produkcję, trudno
zrozumieć "jak ktokolwiek mógł nakręcić coś takiego i tak właściwie po co???". To przecież w
Japonii nakręcono niesławną serię "Guinea Pig", która apogeum okrucieństwa i realizmu
osiągnęła w części pt. "Flowers of Flesh & Blood". Dlaczego wspominam o tym filmowym teście
na wytrzymałość (jak zwykle zresztą przy recenzowaniu tego typu produkcji)? Ponieważ
istnieje w Kraju Kwitnącej Wiśni nurt filmowy, który ma ambicje dorównać dziełu Hideshiemu
Hino pod względem naturalistycznie ukazanych obrazów rozpadu ciała ludzkiego. Filmy te
przedstawiają z wielką dbałością o szczegóły (ale raczej te krwawe, niż związane z kulturową
otoczką) rytuał seppuku. Trzeba dodać, że najczęściej harakiri popełniają w tych filmach
kobiety, szczególnie młode dziewczyny ubrane w szkolne uniformy (któżby się spodziewał, że
Japończycy na coś takiego wpadną, no nie?).
Japończykom trzeba przyznać, że potrafią tworzyć intensywne kino. Niezależnie od gatunku - czy jest to gore, czy horror atmosfery, widz dostaje taką dawkę emocji, jakiej ze świecą szukać w kinie amerykańskim. Film Fukaku nakręcony jest w dość amatorski sposób. Obraz często drga i jest nieostry. Akcja rozwija się wolno, do wtóru niepokojącej muzyki. Industrialna ścieżka dźwiękowa, pełna dziwacznych motywów i zapętleń, podsyca wrażenie obcowania z dziełem na pewno nietuzinkowym i dalekim od banalności. W przeciwieństwie do opisywanego niedawno przeze mnie "Women's Flesh", "Ritual Suicide" potrafi stworzyć nastrój, przejąć widza i hipnotycznie przywiązać go do ekranu. To co dzieje się na ekranie, przez swoją krwistą poetykę głęboko oddziałuje na psychikę publiczności.
"Ritual Suicide" na długo zapada w pamięć. Efekty specjalne nie są może najbardziej realistyczne (niestety, a może na szczęście, widać że wnętrzności to zwykła folia), ale efekt jaki wywołują jest nie do przecenienia. Mimo ewidentnie erotycznego charakteru samobójstwa dziewczyny, raczej nie klasyfikowałbym obrazu Fukaku jako kina eksploatacji. W niepokojącym klimacie bliżej mu do ekstremalnych dzieł spod ręki Hino. Długie najazdy kamery, delektowanie się widokiem krwi i wyprutych wnętrzności jest połączeniem chorobliwej fascynacji i odrazy wobec śmierci. Sporo też mówi o widzach horrorów. Nie chcę bynajmniej powiedzieć, że "Ritual Suicide" miało być jakimkolwiek dziełem krytycznym, przełomowym czy szczególnie ważnym dla gatunku. Co to, to nie! Ale świadomy i uważny widz może dojść do ciekawych wniosków. Oczywiście ktoś równie dobrze może stwierdzić, że dopatrywanie się jakichkolwiek wartości, poza szokową, w takich dziełach jest cokolwiek niepoważne. I co najśmieszniejsze, też będzie miał rację! Paradoks? Być może, ale to właśnie fascynuje w horrorze - alegoryczność i możliwość drobiazgowej analizy nawet najbardziej ekstremalnych z jednej, a banalnych z drugiej strony, dzieł filmowej i książkowej grozy. Podsumowując, nawet jeśli nie zgadzacie się z nadinterpretowaniem "Ritual Suicide", to i tak warto ten obraz obejrzeć. Jest ciekawy, krwisty i intensywny i zapada w pamięć.
Screeny
+ intensywny klimat
+ oddziałuje na widza
- niezbyt wiarygodne efekty specjalne
Na forum:Podyskutuj o filmie tutaj: Forum HO
Horror Online 2003-2015 wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie fragmentów lub całości opracowań, wykorzystywanie ich w publikacjach bez zgody
twórców strony ZABRONIONE!!!